wtorek, 27 stycznia 2009

Wstęp do teorii ćwiczeń

Wygląda na to, że słowo "ćwiczenie" jest jednym z tych, które z sukcesami unikały zdefiniowania. Nie szukałem zbyt długo, ale fakt, że polska wikipedia jest pozbawiona tego hasła świadczy, że postrzegamy go jako "pojęcia".

A może warto. Moje podejście do zdefiniowania ćwiczenia brzmi mniej więcej tak: "Dowolna czynność, której celem jest nabycie lub rozwinięcie jakiejś umiejętności". Innymi słowy: to, co czyni czynność ćwiczeniem jest właśnie cel. Jeśli podczas ćwiczenia nie rozwinęliśmy żadnej umiejętności, mogliśmy równie dobrze nie ćwiczyć.

Idąc dalej tym tropem można popatrzyć na ćwiczenie jak na inwestycję. Poświęcamy czas, który mogliśmy zużyć na coś innego, w zamian otrzymując wartość jaką jest umiejętność. Żeby w tej transakcji wyjść na swoje wypadałoby "nabyć" ową umiejętność za jak najmniejszą cenę, inaczej mówiąc: ćwiczyć szybciej.

Co stanowi główny problem mojej wymyślonej naprędce i hucznie nazwanej teorii ćwiczeń: Jak zmaksymalizować efektywność ćwiczenia?

Okej, idziemy dalej. Żeby naszą efektywność zmaksymalizować wypadałoby mieć sposób jej zmierzenia. Oczywiście, nie ma tutaj ustalonych miar i chyba najlepszym sposobem jest po każdej sesji ćwiczeń zadanie sobie pytania: jak oceniam jej efektywność w zadanej skali? (sorry za liczby, ale chcemy mierzyć, nie?).

Teraz wymyślmy sobie skalę. Żeby uniknąć wrażliwości ocen na nastrój zadanego dnia, obiecującym sposobem jest zadanie sobie celu na początku ćwiczenia, odpowiedzenie na pytanie: "co chcę osiągnąć w ciągu najbliższych 30min?". Oczywiście, ciężko jest wyestymować czas, jaki zajmie nauczenie się czegoś, ale wraz z doświadczeniem, "wyceny" powinny być coraz stabilniejsze (tzn. niekoniecznie dokładne, ale zmierzające do jakiegoś stałego ułamka - to jest wiedza z metodologii programowania, dużo by opowiadać).

Wnioski. Od dzisiaj, po każdym ćwiczeniu zapisuję czas ćwiczenia, moje z niego zadowolenie i inne czynniki, które mogą wpłynąć na efekt końcowy (czas od ostatniego ćwiczenia, nastrój, pogoda, zmęczenie fizyczne i psychiczne; swoją drogą ciekawe jak to będzie codziennie oceniać swoje samopoczucie z skali od 1 do 10). Po jakimś miesiącu takich badań podzielę się wnioskami.

P.S. A za 10 lat zacznę pisać self-helpy :D

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz